Max....to tylko żarty*uśmiechnął się chłopak któego trzymał Max* tylko żarty?*kopnął go* To też są żarty *złapał go* Zatkaj nos Draco*przybrał lekko wilczą formę i wgryzł mu się w ramię* fajny żart ha ha ha *Złapał go za kark* Chodź tu *przerzucił go przez ramię*

* - Co to za chłopak? * Nie zatyka nosa, bo po chuj. *

Chuj który zdechnie za to że mnie ruszył....*rzucił go na ziemię* Crucio! błagaj o litość*trzymał cały czas zaklęcie, Max był w furii...ale to nie wszystko, kiedy pomęczył go cruciatusem,..* Błagaj o litość...*warknął* Stul pysk szczeniaku!*przegiął....* Draco, chcę żeby cierpiał i długo umierał, w twoje ręce

* - Co? Nie znam go, nie wiem czemu aż tak się nad nim znęcasz.. Najpierw chcę wiedzieć, co się do cholery stało! *

Wystawił mnie łowcom...to co się stało,*spojrzał na Draco* Litości...pomóż*ten drugi spojrzał na Draco*

* - Przymknij się na chwilę, przeszkadzasz w rozmowie - warknął do nieznajomego.
Następnie zwrócił się do Maxa.
- Skąd go znasz? Jak wystawił Cię łowcom? Dlaczego? O co do jasnej cholery chodzi? - zirytowany trochę, bo nie cierpi nie wiedzieć o co biega. *

Jest moim...był moim bliskim przyjacielem, a dla ocalenia życia bo z nimi zadarł, mnie wydał*warknął* Max...zlituj się..... przez wzgląd na stare czasy.....*powiedział nieznajomy* dla zdrajców nie ma litości, tylko ból i śmierć, sam kiedyś to powiedziałeś*warknął Max*

* Myśli chwilę.
- Nie chce mi się dzisiaj torturować. Z chęcią jednak popatrzę. Ale wiesz... Nie zabijaj go. Każdy ma prawo do drugiej szansy. Zwłaszcza, że był Twoim przyjacielem... I wydał Cię łowcom, bo chciał przeżyć,  tak? Niektórzy tak bardzo się boją śmierci, że z tego strachu robią różne rzeczy... *

*Spojrzał na niego, wystraszony, zamęczony...splunął na niego* Idź spać, dzisiaj prześpisz się u nas...*wskazał mu drogę* tam cię zaprowadzą....*splunął na ziemię, a potem uderzył pięścią w drzewo*

* Przymknął oczy i oparł się o drzewo.
- Umiejętność wybaczania to piękna i rzadka cecha... *

Taa....*podszedł do niego* Ethan ma spokój?

* - Ymm, w sensie? *

Nie wiem, ogólnie*uśmiechnął się*

* - Chybaa.
Kopnął kępę trawy z ponurą miną.
- Ogólnie... Cicho tu jakoś. W Hogwarcie. Gdy ja jeszcze się tu uczyłem, było jakoś.. Żywiej. Głośniej. *

Widzisz, ja się tu nie uczyłem, to znaczy...nie skończyłem szkoły, wytrenowała mnie agencja....*burknął*

* - Omm.. Aha. Ja skończyłem szkołę..cóż, bardzo dobrze. Mogłem iść pracować do Ministerstwa, czy gdzieś. Ale... Magia Hogwartu znów mnie przyciągnęła - zasmial się. *

Ja chyba zniknę na jakiś czas, ludzie gadają o moim rzekomym wilkołactwie*skrzywił się*

* - Ludzie zawsze znajdą temat do plotek i każdą plotkę można zdementować. Myślisz, że ilu ludzi w to wierzy? Najwyżej kilku. A o mnie na przykład kiedyś mówili, że zaliczyłem każdą dziewczynę w Hogwarcie - uśmiechnął się ironicznie. *

A zaliczyłeś?*chce go sprowokować, oczywiście żarty, dźg go palcem w brzuch, w regularnych odstępach czasowych*

* Prychnął.
- Fuj. W całym moim życiu robiłem rzeczy.. Hmm, +18 z jedną jedyną dziewczyną, która sądziła, że uda jej się mnie "nawrócić". Oczywiście jej się nie udało. A mnie to jedynie  jeszcze bardziej obrzydziło do dziewczyn.
Usiadł na trawie, oparł się o drzewo i przymknął oczy. *

incarcerous*rzucił na niego, liny go oplotły* Znam jedną chińską torturę*unieruchomił mu łepek i krople wody mu* pyk..pyk...*ma nadzieję że Draco weźnie to na żarty*

* Spojrzał na niego zszokowany, a później wściekły. Zamknął oczy i zamienił się w wampiryczną postać. Tą bardziej zaawansowaną, ze skrzydłami i wgl. Liny pękły. Złapał Maxa za szyję i przygwoździł go do drzewa. 
- Ty skurwysynu - wysyczał. - Co to miało być?! *

*wystraszył się i nie próbuje nawet uciekać* to tylko żarty....*tak że pachniał wilkołakiem to mu nie pomagało...przeciwnie*

* - Takie żarty mnie nie śmieszą - warknął i puścił go, odsuwając się kilka kroków do tyłu i mrużąc czerwone oczy. *

*Zląkł się, serce mu zaczęło walić*  Przepraszam Draco....nie wiedziałem że tak zareagujesz*dotyka palcami drzewa, nadal wystraszony*

* - To teraz już wiesz - warknął.


- Incarcerous!
Liny oplatają bezbronnego, prawie szesnastoletniego Dracona, siedzącego pod drzewem w ogrodzie w Malfoy Manor.
- Co?!.. O..ojcze... Nie.. Zostaw mnie... Proszę..- jęczy przestraszony Draco.
Lucjusz, który to właśnie wyłonił się z cienia, skąd rzucił na Draco zaklęcie, śmieje się pogardliwie.
- Ojej, biedny, mały Draco, tak? Próbujemy brać na litość? Ojej...
- Ojcze.. Ojcze, proszę.. Nie, nie znowu.. Proszę.. Zostaw mnie.. Dlaczego, dlaczego??...
Lucjusz wymierza mu mocny siarczysty policzek.
- Zamknij się. Suka nie ma prawa mówić do swojego pana bez pozwolenia! A teraz zrobisz, co Ci każę, czego od Ciebie chcę, ty nic nie warta szmato... - wysyczał Lucjusz, rozpinając rozporek...


Draco wzdrygnął się i chwiejąc się lekko, cofnął się parę kroków. O nie.. Nie.. Znowu powracają okropne wspomnienia... *

Draco, wszystko ok?*złapał Dracona za nadgarstek, ale delikatnie, nie rozumiał tego*

* Otworzył szeroko przerażone oczy.
- N..nie.. Puść mnie! *

*coś go tknęło żeby go puścić* Spokojnie Draco, nic ci nie zrobię*patrzy na niego, wyrzucił różdżkę żeby widział to* Widzisz? jestem bezbronny, nic ci nie zrobię*podniósł ręce do góry*

* Drży. W oczach pojawiły mu się łzy, więc odwrócił głowę.
- Cholera.. Przepraszam.. - powiedział łamiącym się głosem. - Znowu mi się to przypomniało.. A minęło tyle..cz..czasu.. *

*Podszedł do niego i go przytulił, jak brata* Już dobrze Draco...cokolwiek cię wystraszyło, to już nie wróci

* - Wróci.. Codziennie w snach.. *

Cii....*taa jak młodszego brata, którego nigdy nie miał*

* Po jakimś czasie odrobinę się uspokoił. Wciągnął głęboko powietrze.
- Smierdzisz mokrym psem. *

*Uśmiechnął się, wreszcie mówi jak stary Draco* wiem Draco wiem...*puścił go*

* Westchnął.
- Dlaczego wilkołaki tak śmierdzą dla Wampirów? Nie mogliby zrobić że dla Wampira który lubi się z jakimś Wilkołakiem ten Wilkołak nie śmierdzi?
Próbuje udawać, że przed chwilą nic się nie stało. *

Ty też cuchniesz*zachichotał* Aquamenti*zachichotał* złap mnie*chciał się pobawić, zaczął uciekać* ale w ludzkiej postaci, *krzyknął i pędzi w kierunku jeziora*

* Prychnął i zasmial się.
- Już nie żyjesz piesku!
Dray zaczął gonić Maxa i już po chwili go dopadł, przygważdżając go do ziemi.
- HA! I co teraz, kundelku? Reeeksio - to ostatnie powiedział tak śpiewnie i zachichotal. *

Puść*śmiał się i go połaskotał* Aquamenti*zmoczył go i wbiegł na drzewo, siedzi na gałęzi* Draco Draco mnie nie złapie hau hau*szczerz*

* - Ojoj, Draco Draco Cię złapie, Reksiu.
Wyrosły mu skrzydła. Podlecial do Maksia.
- Iii co? *

Oszukujesz*dźg bo w brzuch* ja wdrapałem się bez pazurków a ty podleciałeś*szczerz...i zeskoczył swobodnie i ucieka w las*

* - Nie było ustalanych zasad!
Pobiegł za nim, chwilę go gonił, aż w końcu prawie prawie go pochwycil za lewą rękę. Ale tylko prawie. Złapał za rękaw, szarpnął i przypadkiem go oderwal.
- Och, przepraszam, zaraz to...
Nagle zamilkl. Na przedramieniu Maxa widniał Mroczny Znak. (tak, mam na to zgodę Maxa xd) *

*Spojrzał na niego i wyciągnął różdżę* Nie chcę cię uszkodzić Draco, ale jeśli coś to ja sie będę bronił*celuje*

* - Ty...ty...ty... *

Draco, masz dwa wyjścia, albo dasz mi odejść...albo po prostu będę się bronił, wyb...*urwał*

* - ...TY ZDRAJCO! UWAŻAŁEM CIĘ ZA PRZYJACIELA! - przerwał mu. - Jesteś z NIM?! Jak możesz! Wiesz, do czego on mnie zmusił?! Co ja przez niego przeszedlem?! Do jasnej cholery on zabił mi matkę, torturował mnie! Jak możesz! TY? [!!] ! - zszokowany, zawiedziony, wściekły, bezradny, samotny, zdradzony: tak teraz się czuł... *

Zdrajco.....nic nowego...*szczerzyk* to co? jakie rozwiązanie wybierasz nietoperku co nie wie do czego dupka służy*wyszczerzył , drwi z jego orientacji*

* Zraniony. Tak, czuł się już tylko zraniony. * - Wiedziałem, że KUNDLOM nie można ufać.. Wilkołak - powiedział to z drwiną i odrazą. - Od razu można było się domyślić, że coś z Tobą nie tak, skoro jesteś tak upośledzony.. *

Ah...dałeś się nabrać....oh...też to przechodziłem, zabiłem, gwałciłem, więc chyba wiesz że do ruchania kobieta jest a nie Ethan....oh oh oh..>Ethan, mocniej mocniej*drwi* A ja jestem dumny z wilkołactwa*szczerz*

* Zraniony... Przez tak wielu już ludzi. Gdy tylko straci czujność, zaufa komuś, zawsze ktoś go zrani. Czuł się jakby przybyło mu kolejnej psychicznej rany, wiecznie krwawiącej, bolącej... Cofnął się parę kroków. *

*Nadal celuje w niego różdżką* Crucio!

* Podniósł leniwie dłoń, bezróżdżkowym blokując zaklęcie. * - Myślisz, że Twoja słaba siła magiczna jest w stanie dorównać MNIE? *

Chodź tu*musi go sprowokować*  Ethan, oh Ethan, nic ci nie jest?*szczerzyk* Miałem nawet radochę jak go gryzłem i nie żałuję tego...ani trochę...*czeka na jego ruch*

* Warknął groźnie, najpierw zamieniając sie w swoją drugą formę wampiryczną. * - Od Ethana spierdalaj, śmieciu, nie jesteś wart, by chociaż lizać mu stopy. *

Nie chciałbym, dostałbym jakiegoś syfa, kto wie, co złapał...*szczerz*

* Z wściekłym wampirzym takim pół piskiem, pół warknięciem, zamieniając się w swoją trzecią, najbardziej zaawansowaną i najsilniejszą formę, rzucił się na Maxa. *

Protego Electricis!*zaklęcie jego pomysłu, tworzyło grubą barierę która raziła prądem*Max osłabł...w tej postaci sobie nie poradzi a czuje że musi wiać...ale czeka*

* Gdy wpadł na barierę, poczuł mocne, bolesne uderzenie prądu. Odepchnęło go i wpadł z impetem na drzewo. Zabolało, ale nawet nie jęknął. Wyprostował się i spojrzał prosto w oczy Maxa. Po chwili, warcząc, zniknął. Pojawił się przy Maksie, za barierą, łapiąc jedną ręką chłopaka za szyję, a drugą uderzając go w twarz zaostrzonymi pazurami. Ojoj. Blizny mu zostaną. *

*Odwrócił głowę a kiedyś wrócił miał już wilczy pysk, ugryzł go, i to całkiem całkiem fest...ugryzienie wilkołaka jest tak samo bolesne jakugryzienie psa, nawet wwięcej...duużo więcej, wywinął się, szarpiąc mu skórę i wylądował na czterech łapach, i bieg w kierunku ZL*

* Zatoczył się z bólu i głośny syk wydobył się z jego ust. Po chwili jednak ogarnął się i podleciał do Maxa - nikt nie dorówna mu szybkością, gdy lata - oraz złapał go rękoma w klatce piersiowej, mocno sciskając, łamiąc mu jedno albo dwa żebra. Ugryzł go tez w kark, a wiadomo, że ugryzienie Wampira też bardzo mocne i bolesne. *

*Leżał na trawie już w ludzkiej formie...zwijał się z bólu*

* - Co, teraz piesek nie jest już taki odważny? - syknął, łapiąc jego prawą rękę, wykręcając do tyłu i łamiąc. Wpadł w szał walki, krwi. Teraz liczyło się dla niego tylko to, by zadać Maksowi ból. *

*Zawył głośno z bólu* Ałaaa! Puść puść!*wrzask*

* - Nie! To za Ethana, ty chuju pierdolony! * Wgryzł mu się mocno w ramię, po chwili puścił, wyrywając jednak kawałek ciała z jego ręki i wypluwając go gdzieś na bok. Potem przejechał mu po całej długości pleców pazurami. *

Ałaaa!*łzy lały mu się strumieniami, zmienił się w wilka, ale  takiego normalnego,  a raczej próbował, bo był za słaby i przebił się  tylko ogon i uszy się uformowały*

* Prychnął drwiąco. * - Ojoj, próbujemy się przekundelkować,​ ale nie wychodzi? * Jednym celnym uderzeniem ręki i pazurów rozszarpał wilcze ucho Maksa. *

*Zawył głośno....na wszelki wypadek wsadził ogon pod spodnie*

* Tak samo zajął się drugim uchem i po chwili złapał Maxa za lewą rękę i zaczął po kolei łamać mu palce. *

Nie..nie...ała..​.ała...przestań,​. przestań..ajjjja​jj *wrzask*

* Zaśmiał się okrutnie i kontynuował. Gdy skończył, zajął się drugą ręką Maxa, tu starając się to nawet robić jeszcze boleśniej i jak najwięcej ruszać tą ręką, ponieważ Maksiu miał ją złamaną. *

*Płakał z bólu* Przestań! Nie! nie!*dziki wrzask*

* - Cooo, coś boli kundelka? - drwiący ton. - Jak tak, to przykro mi, ale jeszcze trochę poboli... * Wyczarował rozpalony do czerwoności pręt żelaza. Szybko przycisnął go mocno do dołu pleców(czyli dołu pleców jakby co, a nie czegoś innego, zboczeńce jedne xd - przypis autorki)Maksa. *

*zawył głośno...ogon..b​ardzo czuła część wybił ze spodni z powodu  napięcia mięśni i nerwów* Ałaaaa! przestań...Draco​!  Przestań....błag​am!*łkał*

* Przestał i pochylił się nad nim. * - Niby dlaczego mam przestać, co?... - wyszeptał mu prosto do ucha. *

Błagam proszę.....*płak​ał, był wilkołakiem i zniesie dużo, a przyparzenie spowodowało zakrzepnięcie ran, więc szybko nie umrze*

* - Podaj powód! - krzyknął, na 3 sekundy znów przykladając pręt w to samo miejsce co wcześniej. *

*Nie wiedział, co odpowiedzieć, milczał*

* - No właśnie.. Nie ma powodu.. Cholerny Śmierciożerco.. A może.. Może mam Ci pozwolić odczuć każdą możliwą torturę, jaką ty kiedykolwiek obdarzyłeś kogoś, co?.. *

*Nie zaglądaj mi do pamięci, nie zaglądaj mi do pamięci...użył  oklumencji, ale była ona słaba z powodu wyczerpania, nadal milczał*

* - Ojoj.. Chyba jednak to zrobię - powiedział słodko i natychmiast brutalnie, boleśnie wdarł się do umysłu Maksa. *

*Złamał tarczę.....widzi​ wszystko, jak na kilku ekranach  telewizorów, jak przypalał, jak bił..jak torturował cruciatusem, jak  zgwałcił jakąś dziewczynę, jak kogoś zakopał żywcem, jak kogoś  rozszarpał....ty​le morderstwa..wbij​ał ćwieki,  wieszał....przyb​ijał  do drzew....palił na stosach....i wiele wiele innych*

* Patrzy na to wszystko w milczeniu. * - Morderco.. - szepcze po chwili. - Śmierciożerco.. Ja Ci zaufałem, polubiłem Cię.. A ty...ty jesteś potworem... *

*leży na brzuchu, dyszy ciężko, pełno krwi....* Mówiłem ci Draco, daj mi odejść, nie wróciłbym tu nigdy.....

* - Nie mów do mnie Draco! - wydarł się, wymierzając mu siarczysty policzek. *

*ten policzek akurat był najłagodniejszym​ co przeżył w ostatnich momentach...*

* Pochylił głowę, długa grzywka zakryła mu oczy. Zaufał mu. Zaufał. Kilka łez spłynęło po jego policzku.. *

*Spróbował wstać, ale dał radę tylko na kolana, z bólem jakoś  wsparł się i jest zgarbiony przy drzewie, przeszedł parę  metrów...wiedzia​ł gdzie ma możliwość schronienia się...upadł...cz​ołga  się w głąb lasu*

* Podszedł do niego i kopnął go, żeby się przewrócił, czy przeturlał. * - Nienawidzę Cię - warknął. - Nienawidzę Cię, ty cholerny zdrajco! * Łzy spływały mu już cały czas po twarzy, jedna za drugą. *

*Z jękiem legł na plecach*

* - Nienawidzę Cię, nienawidzę!! * Cały czas kopie go, najczęściej w żebra. *

*Przestał się ruszać...żył ale stracił z bólu przytomność*

* Po chwili przestał. Dyszał ciężko. Cofnął się parę kroków... A następnie odwrócił się i sprintem pobiegł przed siebie. *
(przenoszę Draco na Błonia Hogwartu, tam gdzie są Fileasz(Flesz!! xD) i Ethan)

*Po paru minutach odzyskał przytomność...si​ęgnął różdżkę leżącą  na trawie, próbuje ją chwycić....i uleczyć się, czy teleportować,  gdzie to zrobią...musi mu się udać, to może przeżyje* Dokąd Maks*powiedział zakapturzony mężczyzna, było też ich kilku* Umrzesz.......*powiedział​ mężczyzna, chwycił go, i teleportowali się do zamku Czarnego Pana*
(przenosze Maxa do Zamku Czarnego Pana do Sali Tortur)